Dziś pachnie w moim domu estragonem... Do estragonu przynależy kawał
świnki zrolowanej z korniszonem i śliweczką :) Wszystko wieńczy sól,
pieprz i migdałowe płatki...
Kuchnia stała się moim ulubionym
zajęciem, od kiedy odkryłam, ile daje możliwości i satysfakcji.
Zaczęłam kombinować, mieszać, wymyślać, kuchnia fusion pełną gębą :)
Uwielbiam
raczyć moich gości niespodziewajkami kulinarnymi, a to krewetki, a to
surimi czy nawet smerfowa kawa... Ponoć moja kawa jest najlepszą na
świecie, zwłaszcza z syropem waniliowym... Hmmm... Ja się nie gniewam i
zastrzeżeń nie wnoszę :)
Moje doświadczenie zawodowe opiera się
głównie na branży mięsnej, stąd umiem poradzić sobie z prawie każdym
kawałkiem świnki czy kurczaczka, nie pogardzę wołem, czy nawet rybką.
Pracowałam
kiedyś w sklepiku rybnym, zbliża się Boże Narodzenie, ludzie mają hopla
na punkcie traktowania karpia! Gdyby oni widzieli, co ja potrafię z
żywym karpiem zrobić na zapleczu... A czepiali się braku dopływu
tlenu... Moja niewyprzona gęba zaproponowała karpiom głaskanie po
grzbietkach i telewizję non stop, ale zamiast radości ze strony ryb
otrzymałam opierdziel od kiero... Takie czasy, nawet ryba ma swoje
prawa...
Estragon, curry, imbir i wanilia... nic więcej z przypraw nie musi dla mnie istnieć. Dodatki upoluję sobie sama :)
Jedzenie
to jedna z przyjemności, której nie umiem sobie odmówić. Mogę
zrezygnować z koncertów, z piwa i z komputera, ale bez sałatki z
łososiem, pieczonego mięcha czy wynalazków na parze nie umiałabym sobie
teraz wyobrazić swojego menu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz